Siedzę teraz dużo w papierach, w umowach, w podatkach i regulaminach. Cieszy mnie to, bo mam w tym cel. Mimo tego, że nigdy wcześniej w moim życiu zawodowym nie ceniłam tak bardzo tego obszaru pracy.

Siedzę nad tymi papierami, mam cel i czasami jednak gaśnie motywacja. No tak, sprawdzanie kolejnego paragrafu może nużyć. I myślę sobie, ech. Ci, którym wyślę ten dokument też tak będą mieli...

Sięgam do "Impuls: Jak podejmować właściwe decyzje dotyczące zdrowia, dobrobytu i szczęścia? - książki napisanej przez ekonomistę Richarda H. Thalera. Usłyszycie jeszcze ode mnie o niej.

Co znajduję?

Fragment o dawaniu wskazówek. Załóżmy, że robisz coś co jest ważne, ale może nudne, albo mozolne.

Chcesz do tego zaangażować innych?

1. Zrób komunikat atrakcyjnym (np. wizualnie)

2. Poproś, żeby osoby odpowiedziały, kiedy i jak odpowiedzą ci na to o co prosisz.

Ta wskazówka była dla mnie odkryciem. Thaler pisze o badaniu z osobami studenckimi, których zachęcano do szczepienia na tężec. Do jednej grupy wysłano wiadomość, w której była mapa z zaznaczonym ośrodkiem medycznym, następnie poproszono ich o zerknięcie na plan zajęć i napisanie, kiedy mogą pójść na szczepienie, w końcu na mapie mieli wyznaczyć trasę, którą się udadzą do ośrodka. W tej grupie 28 % studentów wybrało szczepienie. W innej, gdzie wysłano "gołą" informacje - było ich tylko 3%.

Thaler nazywa to "wskazówkami wykonawczymi".

Kiedy prosisz o coś, proś czasem o informację jak dana osoba to zrobi, a wtedy jest większe prawdopodobieństwo, że tak się zadzieje.

Jak zachęcić kogoś do zrobienia nudnych, ale ważnych rzeczy?