Ma być przyjemnie!!! Czy to działa? Ostatnio dzieliłam się z kimś doświadczeniem bólu podczas medytacji. Usłyszałam pytanie:
Dlaczego tego nie przerwałaś? Przecież to nieprzyjemne. Potrzebowałam chwili, żeby się zastanowić. I pojawiła się odpowiedź:
Okazało się, że ten ból mnie nie obezwładnia. Zmienia swój charakter, a czasem znika, przenosi się w inne miejsce, zyskuje albo traci na sile. To mnie zaintrygowało. Czułam spokój, a momentami nawet przyjemność, kiedy ból odpływał. Nie wiem jak to wytłumaczyć. Kiedy wróciłam do domu, sięgnęłam po książkę Anny Lembke “Niewolnicy dopaminy. Jak odnaleźć równowagę w epoce obfitości”. Znalazłam w niej coś co pomogło mi zrozumieć moją reakcję.
Ból i przyjemność w jednym stoją domku
Ból, tak jak i przyjemność są odstępstwem od równowagi, do której dążą mechanizmy samoregulujące naszego organizmu. W skrócie, im więcej bólu, tym więcej przyjemności i odwrotnie. Stąd przeplatający się ból i poczucie przyjemności podczas medytacji. To była naturalna, odruchowa reakcja fizjologiczna ciała.
A co z przyjemnością?Uczucie przyjemności, motywacja do działania, oczekiwanie na nagrodę związane są z ilością dopaminy w naszym organizmie (mają w niej udział także inne hormony, ale dopamina jest tutaj kluczowa dla wywołania efektu wzmocnienia). Jak wyjaśnia Lembke, nasz organizm uwalnia jakieś określone ilości dopaminy, co naukowczyni porównuje do bicia serca naszego mózgu. Czekolada, seks, papierosy, morsowanie, siedzenie na telefonie powodują większe wyzwalanie się dopaminy. Czujemy się przyjemnie a co później? Następuje spadek ilości dopaminy, ale nie do poziomu wyjściowego, tylko do porównywalnego do skali odczuwanej przyjemności. Lembke porównuje to z huśtawką. Wyobraźmy sobie, że po jednej stronie jest przyjemność, a po drugiej ból. Po środku zaś mniej więcej stan równowagi. Im bardziej wychylamy się w stronę przyjemności, tym mocniej będziemy odczuwać nieprzyjemność lub ból w jej następstwie. I odwrotnie. Kolejny odcinek serialu? Kolejny kęs czekolady, kolejna strona książki. To może być cokolwiek. Wiesz jak czasami trudno jest przerwać dostarczanie sobie atrakcji. Trudno, ponieważ spada m.in. ilość dopaminy, co jest nieprzyjemne.
Co nas reguluje i przerywa ten bieg za przyjemnościami? 1. Czas! Niestety. Trzeba czasu, żeby nasz organizm się wyregulował. Pobycie w miejscach z mniejszą ilością bodźców, tzw. dopaminowy detoks. Spróbuj i zobacz. Jak się czujesz, kiedy jest trochę mniej intensywnie, jaka przyjemność się pojawia, co po niej.2. Unikanie wysoko-dopaminowych przyjemności np. przez kilka tygodni, albo chociaż dzień! 3. Wykorzystanie doświadczenia bólu do osiągania przyjemności