Nie mam czasu.
Nie robię wystarczająco.
Nie ćwiczę.
Nie chodzę do lekarki / lekarza.
Nie mogę się wyluzować, bo zawsze jest coś do zrobienia.
Więcej czasu, gdyby mieć więcej czasu, to...
Na ile nasze postrzeganie czasu wpływa na poczucie dobrostanu?
Trafiłam ostatnio na badania profesorki Anderson School of Management (UCLA) Cassie Mogilner Holmes (2017), która pisze o tym, że możemy być tak samo nieszczęśliwi, kiedy jesteśmy bardzo zajęci i kiedy mamy za dużo czasu.
To brzmi jak paradoks. Zajęci ludzie marzą o tym, żeby mieć więcej czasu, a kiedy tak się dzieje, wcale nie są usatysfakcjonowani. Dlaczego? Często tracą wtedy kontakt z poczuciem sensu. Prawdopodobnie dlatego, że nie potrafią sobie go zaprojektować. Uciekają z piekła obowiązków do piekła bezczynności.
Do jakiegoś stopnia jest to związane z takimi przekonaniami jak, że praca nadaje rytm i sens twojemu życiu. Jeżeli jednak nie zadbasz o równowagę, ani praca, ani czas poza pracą nie będzie odczuwany przez Ciebie jako satysfakcjonujący.
Holmes pisze o tym, że przede wszystkim czas poza pracą warto planować [zerknij na kalendarz ile masz w nich obowiązków zawodowych a ile innych aktywności] i spędzać go w taki sposób, żebyś widział / widziała w tym sens. To brzmi jak banał. Wiem.
Inną wskazówką, którą biorę sobie od Holmes to notowanie na co właściwie poświęcasz czas. Co tworzy Twoją dniówkę?
1. Działania ważne, ale może niezbyt ekscytujące, powtarzające się [sprzątanie, ćwiczenie, medytacja, wypełnianie pita ;)...]
2. Działania ważne i przyjemne [kolacja z przyjaciółmi]
3. I cała reszta, która mogłaby zniknąć z twojego kalendarza, ale z jakiegoś powodu to robisz [gapienie się w telefon, robienie bezsensownych rzeczy w pracy, oglądanie 17059 serialu na wiadomych platformach, buszowanie w e-commerce w poszukiwaniu rzeczy, których nie potrzebujesz, branie kolejnego obowiązku w radzie rodziców, zlecenia, które nie da ci kasy, ani wiedzy... itd. itd.]
Jeżeli Twój czas składa głównie z działań w typie 3-jki, ciężko o satysfakcję.
Jak wygląda Twój kalendarz?