Rezyliencja i relacje

Ostatnie tygodnie miałam wypełnione pracą. W krótkim czasie miałam kontakt z bardzo różnymi grupami. Być dzieciaki i dorośli, ludzie z biznesu i z organizacji społecznych, instytucji kultury i osoby działające w aktywizmie oraz w edukacji. Wdzięczność za dostęp do wiedzy i doświadczenia każdego z tych środowisk. ��Słuchając z czym się mierzą, myślałam o tym co ich łączy. Potrzeba sprawczości i wpływu. Tego, że chcą się angażować a jednocześnie trudna jest zmiana, kiedy twoje otoczenie cię w niej nie wspiera. Pojawia się frustracja, zmęczenie, wypalenie, złość. Przyjmujesz różne strategie. Chcesz się jeszcze ostrzej konfrontować, izolujesz się, wyśmiewasz co się dzieje, odchodzisz…�Albo urealniasz sobie co jest możliwe i za co chcesz wziąć odpowiedzialność. To znaczy masz zasoby i energię, żeby od-powiedzieć na to co się dzieje. ��Duży kawałek tej pracy to nie tylko twoje zadania i praca nad projektami, ale czas poświęcony na budowanie twojego zespołu, społeczności, wspólnoty, klasy. To czas, którego nie widać we wskaźnikach, KPI, sprawozdaniach, audytach i innych metrykach, którymi jesteś oceniana / y. Czas, który jest konieczny po to, żeby mieć wsparcie w realizowaniu swojego kawałka od-powiedzialności. Czas na budowanie zaufania, poczucia bezpieczeństwa i zrozumienia. Poduszki, która cię ochroni jak będziesz w działaniu. �Kiedy system (firma, organizacja, ruch społeczny, szkoła) słabnie albo upada, zostają relacje. Jeżeli nie były wzmacniane, proces naprawy albo transformacji jest znacznie trudniejszy a czasem niemożliwy.