Sesje to moja skarbnica wiedzy. Kiedyś wolałam czytać i pisać. To były moje sposoby uczenia się świata. Teraz częściej czuję, słucham, mówię... zbieram kolejne historie i myślę o tym, jak bardzo jesteśmy podobni do siebie. To optymistyczne! Nowy rok, nowe zobowiązania, noworoczne postanowienia, nowa ja, nowa praca, nowe, nowe, nowe. Styczeń, więc przydałoby się coś zaplanować i działać. Dlaczego nie? Tylko dlaczego często robimy to w takim napięciu? Dlaczego wierzymy, że jak będziemy cisnąć siebie i innych to wydarzy się to, co chcemy? Dla niektórych coaching jest narzędziem, który ma im w tym pomóc. Docisnąć ich jeszcze bardziej niż robi to szkoła, praca, ludzie wokół. Wszystko po to, żeby zrealizował się jakiś plan, który nie wiadomo czy przyniesie jakąś ulgę.Ostatnia sesja z klientką. Jestem ciekawa o czym będziemy rozmawiać. Co się wydarzyło od momentu, kiedy się nie widziałyśmy? Jak widzi ten okres kilku miesięcy, kiedy spotykałyśmy się na sesje? Słyszę dużo docenienia tego, co dzieje się w jej życiu, radości z tego co ma i co do niej przychodzi, co się pojawia w niezaplanowany sposób i co jest rezultatem jej starań i małych kroków ku celom. Rozmawiamy o odpuszczeniu. O tych momentach, kiedy widzisz, że twój wpływ na rzeczywistość jest ograniczony, że rzeczy dzieją się w sposób niekontrolowany, a ty możesz w tym uczestniczyć na luzie. Nie zaciskać zębów. Nie napierać, że ma być po mojemu. Ale działać w swoim tempie i na swoich warunkach. Jak się ma odpuszczenie do coachingu? Nie działasz z poczucia braku i poczucia niedoskonałości swojego życia. Pojawia się większy luz dotyczący planowanej zmiany, bo wiesz, że teraz jest ok, ale być może ciekawi cię coś innego, albo widzisz, że potrzebujesz czegoś więcej albo mniej. Nie ciśniesz jednak konkretnej strategii, ale pojawia się większy wachlarz możliwości i akceptacja na to, że może być różnie. Że zmiana zadzieje się wolniej niż myślałaś / eś, że dojdziesz nie tam, gdzie zakładałaś, że po drodze wydarzy się jeszcze masa sytuacji, które wpłyną na twoją drogę. I tutaj zazwyczaj pojawiają się głosy: ale jak nie będę się dociskać to stracę motywację i będę siedzieć na netflixie przez pół dnia. Muszę mieć dyscyplinę. Mhm. Ale czy to działa? I jak działa? Na krótką metę może jest to sposób na motywację, ale co się kryje pod tym? Często lęk, wstyd, złość, smutek i myśli o tym, że to co teraz mam jest beznadziejne. Dopiero jak sięgnę po mojego Złotego Gralla wydarzy się cud. Problem w tym, że obejmując ten swój skarb, szukamy już kolejnego, który sprawi, że poczujemy się lepiej sami z sobą. Odpuszczenie to nie zaprzestanie jakichkolwiek działań, ale robienie tego, co chcesz robić i planowanie z większą świadomością tego, że dróg do twojego celu jest conajmniej kilka. Despacito!
Kiedy robisz coś w swoim tempie, zyskujesz większą klarowność tego, po co to robisz, czy na pewno to chcesz robić, czy potrzebujesz jakiegoś kolejnego zadania, a może chcesz pozbyć się kilku obowiązków, którymi się obłożyłaś / eś, a przeszkadzają ci w twojej drodze do celu? Odpuszczenie daje ci lekkość w codzienności, w małych krokach, w dostrzeganiu okazji, które się pojawiają i pomijaniu tego, co ci nie sprzyja. Widzisz swoją zmianę jako fajną przygodę, w której wiele możesz zdziałać, ale która wymaga także refleksu i cierpliwości. Jak to jest u ciebie z odpuszczaniem? Lubisz? Robisz? Nie lubisz? Nie wierzysz w takie podejście? Podziel się co u ciebie.